Służba r. 1


Służba

Ostrzeżenie: niewolnictwo!

A/N: Nie ma związku z „W poszukiwaniu ojca”. Za betę dziękuję Nyks z forum Mirriel.

Wrzesień 1999

Severus Snape wydał z siebie cichy jęk, kiedy brutalny mężczyzna uchylił kraty i gwałtownym szarpnięciem postawił go na nogi. Z trudem poruszając zesztywniałymi kończynami, dawny śmierciożerca ruszył za strażnikiem. Pobyt w celi tylko podkreślił bladość jego cery i szczupłość sylwetki.
Mężczyzna zatrzymał się z trudem przed drzwiami. Czarodziej, który go prowadził – prawie jak psa na smyczy – wycelował w niego różdżką. Widoczne ślady uwięzienia zniknęły. Strażnik otworzył drzwi i zaprowadził go do innej sali .
Brzęk kajdan nieco ocucił Severusa. Stał na małym podeście, a obok niego stłoczono jeszcze kilku mężczyzn, których czekał ten sam los. Mógł rozpoznać niektóre twarze. Przez moment zastanowił się, czemu nie ma wśród nich Lucjusza.
Otworzyły się drugie drzwi. Człowiek, którego nie widział ani razu w ciągu swojego tutaj pobytu, wprowadził do pokoju kilka osób. W przeciwieństwie do niego byli zdrowi, bogaci… i wolni. Gdyby chciał, Snape mógłby usłyszeć ich rozmowy. Nie zrobił tego. Przyzwyczajenia z lat szpiegowania były silne, ale strach jeszcze silniejszy.
Ktoś z „nich” zatrzymał się przed Severusem. Ten czuł na sobie jego wzrok i po raz kolejny uświadomił sobie, jak musi wyglądać. Przynajmniej był czysty. Ale za całe ubranie służyła mu szmata przewiązana w biodrach. Mężczyzna chrząknął.
– Jak on się nazywa?
– Severus Tobias Snape. Śmierciożerca-
– Ile? – przerwał stojący przed nim człowiek.
Nieznany Severusowi mężczyzna musiał być sprzedawcą. Severusowi po plecach przeszedł dreszcz. Jedna rzecz, być ćwiczonym biciem i torturami do roli niewolnika, zupełnie inna być niewolnikiem. Mężczyzna stojący przed nim zaczął się niecierpliwić – Snape widział, jak postukuje stopą. Idiotyczny odruch, pomyślał, ale szybko stłumił tę myśl.
– Dwa tysiące galeonów – powiedział wreszcie sprzedawca.
Snape usłyszał brzęk monet – stojący przed nim człowiek nie wahał się ani chwili. Człowiek, który właśnie go sprzedał, wcisnął w dłoń kupującego zwój pergaminu. Severus dostrzegł nowiutką obrączkę na palcu właściciela. Jego właściciela.
– Nazwisko? – spytał sprzedawca.
Kupujący wydał z siebie dziwny dźwięk, coś pomiędzy śmiechem a westchnieniem.
– Harry James Potter.
Severus był tak zszokowany, że mało brakowało, żeby poderwał głowę i spojrzał w twarz Pottera. Powstrzymał się siłą woli. Odkąd wprowadzono nowe prawo, Severus nie miał żadnych praw. Był zdrajcą. Mordercą. Niewolnikiem.
Pióro zgrzytało, kiedy sprzedawca wypełniał kolejne rubryki. Posiadanie niewolnika było dozwolone tylko niektórym. Bogatym i dobrze widzianym przez obecne Ministerstwo Magii – albo raczej przez urzędników. Severus wątpił, żeby to Kingsley Shacklebolt wymyślił niewolnictwo.
– Severus Tobias Snape, urodzony… Hej, ty! Kiedy się urodziłeś?
Snape wyrecytował obojętnym głosem wszystkie dane, jakich od niego oczekiwano, a potem stał i patrzył, jak Potter podpisuje magicznie wiążący kontrakt. Zamknął oczy. Być niewolnikiem Pottera! Chłopiec-Który-Przeżył oddał dokument w ręce sprzedawcy. Łańcuchy krępujące Severusa zniknęły.
– Mogę z nim zrobić, co chcę? – upewnił się Potter.
– Tak, tak, oczywiście, proszę pana – sprzedawca aż zacierał ręce z zadowolenia. Severus nie musiał widzieć jego twarzy, by wiedzieć, że zobaczyłby okrutny błysk w oczach mężczyzny.
Potter wyciągnął rękę i zacisnął ją na chudym nadgarstku Severusa. Czyżby nie wiedział, że magia uniemożliwiała mu ucieczkę? Severus pochylił głowę i skupił się na liczeniu swoich kroków, by powstrzymać dalsze takie myśli.
Snape poczuł dobrze znane sobie uczucie deportacji. Właściciel wciąż trzymał go za nadgarstek. Przez głowę przemknęła mu myśl, co zrobi Potter? Kiedy odzyskał wzrok, zobaczył spokojny wiejski krajobraz zamiast ciemnych ścian celi. Stał na wąskiej ścieżce prowadzącej do domu, który wydawał się znajomy… Severus siłą stłumił to uczucie. Z nurzania się w przeszłości nie wynikało nic dobrego.
– To mój dom – powiedział cicho Potter.
– Tak, panie – wymamrotał, tak, jak go nauczono.
Severus zauważył, że Chłopiec-Który-Przeżył cofnął się o krok.
– Co? – w jego głosie pobrzmiewały zaskoczenie i oburzenie. – Nie jestem żadnym panem. Nawet dla Stworka.
– Jest pan moim właścicielem – odpowiedział obojętnym głosem.
Potter syknął z frustracją. Severus domyślił się, że jest wściekły.
– Niech pan mi mówi Harry – Severus potrząsnął głową – Może być nawet Potter, jak w szkole – kolejne potrząśnięcie głową – No dobrze, niech ci będzie…
Potter ruszył szybkim krokiem w stronę domu. Zanim jednak sięgnął po klamkę, drzwi się otworzyły i na zewnątrz wypadła rudowłosa dziewczyna. Severus, idąc w ich stronę, zmusił się, żeby nie myśleć o Lily. Nie myśleć o niczym. Inaczej zwariuje. Siła uścisku, jakim został powitany, okręciła Chłopcem-Który-Przeżył. Czy to kobieta Pottera? – zastanowił się przez chwilę Severus, kiedy wszedł za właścicielem do środka.
– Możesz skontaktować się z Hermioną? Pamiętasz to prawo, przy którym uparła się większość Ministerstwa?
– Oczywiście. Niewolnictwo, też pomysł! Jeden gość zaproponował mamie kupno niewolnika. Nie zgodziła się, oczywiście.
– Zobacz, kogo znalazłem wśród tych nieszczęśników.
Severus zdążył zobaczyć rozszerzające się ze zdumienia oczy, zanim wbił wzrok w podłogę.
– Dyrektor Snape? Jak? Gdzie? – wyglądało na to, że kobieta straciła zdolność wysławiania się. Było w niej coś znajomego. – Harry Jamesie Potterze, co to ma znaczyć?
– Znalazłem go. Na aukcji w Ministerstwie. Jestem pewny, że to on. Nie mogłem go zostawić. Nie zasługuje na to.
– To czemu go kupiłeś?
– Żeby go uwolnić, oczywiście.
– Harry… – kobieta zmiękła od razu. – Jesteś aurorem, ale to nie znaczy, że musisz wszystkich ratować!
– Snape tyle zrobił dla nas wszystkich… Zwrócimy mu wolność i tyle. Nie zasługuje na to.
Severus przełknął ślinę. Gdyby był innym człowiekiem, do oczu napłynęłyby mu łzy.
– Panie Potter, obawiam się, że to niemożliwe.
– Co? – kilka lat wcześniej Severus uznałby reakcje Pottera i kobiety za komiczne.
– Prawo nie pozwala na wyzwolenie niewolnika, panie Potter. – powiedział obojętnie Severus.
– Nawet jeśli właściciel sobie tego życzy? – wykrzyknęła kobieta, gwałtownie gestykulując dłońmi – Severus dostrzegł obrączkę.
– Od prawa nie ma wyjątków, pani Potter…
– Niech mi pan mówi Ginny.
Severus zamrugał oczami. Znał skądś to imię. Nie odpowiedział.
– On chyba cię nie poznaje. Miałaś z nim zajęcia?
– Owszem. Nie pamięta pan panny Weasley? Ginny Weasley?
Och… Severus szybko odwrócił wzrok. Oczywiście, że pamiętał. Najwyraźniej była teraz panią Potter. Szczęśliwą żoną Chłopca-Który-Przeżył. Od pucybuta do milionera i tak dalej. Romantyczna bajka dla następnych pokoleń. Potterowi się poszczęściło.
– Panie profesorze?
– Pamiętam, pani Potter.
– Na pewno nic nie można zrobić? – spytał Potter.
Severus potrząsnął głową, nie ważąc się spojrzeć mu w twarz. Chłopiec-Który-Przeżył wydał z siebie zduszony dźwięk i wypadł z pokoju, a jego żona za nim. Severus poszedł w ich ślady… tylko po to, by znaleźć białego jak ściana Pottera w łazience. Jego cera kontrastowała z czarnymi, niesfornymi włosami.
Zanim Severus zrozumiał, co ma zrobić, Potter zwymiotował. Ginny była przy nim w następnej chwili, masując jego plecy i podając szklankę zimnej wody, która nie pomogła specjalnie. Potter mruczał nieskładnie między kolejnymi atakami – Snape wychwycił swoje własne nazwisko.
– Chata… Snape… Nagini… wspomnienia… patrz… Lily…
Chłopak znowu zwymiotował, a do Severusa w końcu dotarło, że Potter musiał widzieć, jak ugryzła go Nagini. To nie mógł być przyjemny widok. Snape mimo woli podniósł dłoń do szyi, do blizn, jakie mu pozostały po ataku węża. Ledwie przeżył. Ocknął się dopiero w celi…
– Proszę stąd wyjść – powiedziała cicho Ginewra Potter, a on automatycznie wykonał rozkaz, zamykając za sobą drzwi.

Cdn.

—————————————————————-

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Dodaj komentarz

Filed under My stories, Polski

Dodaj komentarz